I co ja robię tu? Rola CEO i CMO w organizacji
Rola CM(T)O i CEO w zmieniającej się organizacji
Mamy tu do czynienia z martechem; technologią w marketingu, która wymusza przedefiniowanie dotychczasowych ról. Jest to szansa dla tych, którzy szybko odnajdują się w zmieniającym świecie, ale też ogromne zagrożenie dla tych, którzy są przyzwyczajeni do wszechobecnego status quo. Już dziś widzimy, iż globalne korporacje wymieniają wieloletnich prezesów i dyrektorów na „lepszy model”, który zapewni im miejsce w czołówce kategorii.
Lepszy model?
W tym kontekście mam na myśli osoby, które nadążają za zmianami, a wręcz im przewodzą. Osoby, które gro czasu poświęcają na zrozumienie wyzwań jakie przed nimi stoją, a nie tylko na delegacji zadań. Osoby, które są w stanie wejść w buty sprzedawcy, marketera czy IT, nie tylko rozumiejąc ich rolę, ale też będąc w stanie niczym dyrygent wyciągnąć z każdego z nas najlepsze dźwięki. Tu i teraz, nie za rok. Ludzie, którzy w procesie tworzenia są Partnerami dla swoich zespołów. Osoby z renesansowym podejściem do świata, zdolnością do szybkiej nauki, analizy i adaptacji otaczającego ich świata z wykorzystaniem WSZELKICH dostępnych narzędzi.
Osoby, które cały garściami czerpią z ogromnej ilości danych, którymi dysponują marki, a które to stanowią podwaliny do podejmowania dobrych decyzji. Tak, dysponują danymi, ale w wielu przypadkach ich nie wykorzystują. Ba, nawet ich nie analizują, nie mówiąc o zbieraniu, bo „nie mają czasu”, bo „nie chcą ponosić kosztów utrzymania danych”, bo w czasach RODO podobno nic nie wolno.
Kolekcjoner kości danych i narzędzi, a może dyrygent?
Tak, dziś osoby stojące na czele organizacji kojarzą mi się z dyrygentami, którzy potrafią rozegrać każdy utwór z wykorzystaniem różnych instrumentów. A instrumentów są setki, jak nie tysiące, co pokazujemy w Martech Stack MMP & F11 czy też możecie zobaczyć na przykładzie Martech Landscape 2018 za którym stoi Scott Brinker.
Niech Was nie zmyli jednak myśl, że narzędzia zagrają same, a przede wszystkim podejmą za nas decyzje. Dziś są one immanentną częścią procesów rozgrywanych w organizacjach, ale nawet w czasach AI i machine learning, musimy sami je dobrać, skonfigurować oraz przede wszystkim nauczyć się na nich grać, w jednym rytmie wraz z całym zespołem.
Zespół
Wbrew opiniom sceptyków, którzy wieszczą, iż roboty zastąpią nas wszystkich niczym Amazon, praca człowieka nabiera wartości. Zmienia się jej forma i waga. Zamiast skupiać się na excel marketingu, tworzeniu setek niepotrzebnych prezentacji, możemy się skupić na jakości produktu czy też usługi, w czym mogą wesprzeć nas właśnie narzędzia.
Decyzje
Światu, w którym się dziś poruszamy bliżej do „Raportu mniejszości” z Tomem Cruisem w roli głównej niż do scen, które znamy z „Mad mana”. To świat, w którym bohaterowie „House of cards” – zarówno Ci dobrzy, jaki i Ci źli – na bieżąco podejmują decyzje na podstawie ogromnej ilości danych. Stąd też tak istotna jest waga, aby osoby, które zarządzają firmami czy też tak istotnymi działami jak marketing były w awangardzie dzisiejszego biznesu, narzucając kierunek swoim organizacjom, a przede wszystkim będąc w stanie nawiązać dialog także z tymi najmłodszymi, którzy stronią od wynalazków poprzedniej „epoki” biznesu.
I co ja robię tu?
W ten sposób pewnie pomyśli niejeden dyrektor marketingu czy też Prezes Zarządu, który został wyrwany ze swojego status quo i wrzucony w świat technologii. Nie ma jednak nic gorszego niż „lider” biegnący za zespołem.
Wspomniane powyżej wyzwania dotyczą nie tylko Was, ale też nas samych, przedstawicieli agencji reklamowych, które każdego dnia muszą się odnaleźć w nowej rzeczywistości, w której nie istnieją podziały na online i offline czy na ATL, BTL, internet.
Drodzy CEO, CMO, czas wskoczyć do odjeżdżającego pociągu. Uczmy się od siebie nawzajem.
Piotr Krauschar
CEO @ F11 Agency
CM(T)O* – Chief Marketing (Technology) Officer
Artykuł ukazał się w listopadowym wydaniu Media & Marketingu.